Pokemon Go. Know-how, jak potrząsnąć światem
6 lipca 2016 r. to data, która już zapisała się w historii światowego marketingu. Z pewnością wiecie, co się wtedy wydarzyło. Jeśli nie pamiętacie, przypomnę: japońska firma Nintendo zainaugurowała nową edycję swojej gry na konsole – Pokemon Go. Tym razem jednak, zamiast klasycznego launchu produktu, mieliśmy do czynienia z masowym zjawiskiem Pokemonomanii, która w ciągu kilkunastu dni opanowała cały świat, ściągnęło ją kilkadziesiąt milionów osób, przeciążone gigantyczną ilością zgłoszeń serwery dostępowe przestały działań, a akcje firmy wzrosły w tak krótkim czasie o ponad 120%.
Tyle w największym skrócie. Warto zapytać, w jaki sposób można wywołać tak niesamowite efekty dobrze zaplanowaną kampanią promocji produktu globalnego? Możecie z pewnością zapytać, czym różni się rewolucyjna edycja Pokemonów i na czym polega fenomen tych wirtualnych stworzeń?
W 1996 roku na rynek wyszła pierwsza gra z serii Pokemon (nazwa powstała od połączeń dwóch słów: „Pocket” i „Monsters”). Działała ona na prostej zasadzie: gracz musi zbierać małe, kolorowe stwory, a następnie wystawiać je do walki z innymi pokemonami. Ta nieskomplikowana w działaniu gra okazała się światowym sukcesem. Przez kolejną dekadę Nintendo wydawało jej kolejne serie, łącznie sprzedając 200 mln egzemplarzy. Japońskie potwory wystąpiły w serialu animowanym i pełnometrażowym filmie, który stał się kasowym hitem i zarobił ponad 160 mln dolarów! Mimo wcześniejszych sukcesów, w ostatnich latach Nintendo przechodziło trudniejsze lata, dystansowane przez takich konkurentów, jak Sony (konsola PlayStation) i Micorsoft (konsola Xbox). Nowa ofensywa na rynku gier stała się dla firmy biznesowym „być albo nie być”. Nintendo wyszło z tej próby w niezwykle inteligentny i skuteczny sposób.
img
Koncepcja tego podejścia okazała się tyle rewolucyjna, co prosta. Po pierwsze, postawiono na sprawdzony hit rynku gier, uzyskując przewagę wyjściową do kampanii w postaci znanej i dobrze spozycjonowanej kategorii. Po drugie, wprowadzono do produktu przełomowy komponent przewagi technologicznej. Polegał on na zastosowaniu rzeczywistości rozszerzonej. To w ogóle bardzo efektywny i efektowny sposób działań eventowych i w ambiencie na wysokorozwiniętych rynkach (zwłaszcza w USA). Tutaj stał się podstawową funkcjonalnością i zarazem wyróżnikiem nowej edycji Pokemonów. Dzięki rzeczywistości rozszerzonej – gracze mogli odkrywać i grać wybranymi stworami w swojej okolicy, identyfikując je dzięki nadajnikom GPS. Czy samo to jest receptą na sukces? Trudno wyobrazić nam sobie ludzi stojących w kolejce w supermarkecie szukających wśród półek Pokemona. Zapytaj Twoich sąsiadów, czy wybrali Pikachu lub Vaporeona? Zapytaj też Twoich rodziców lub dziadków. Możemy założyć, że pozytywne odpowiedzi na te pytania będą bliskie zeru.
Jak osiągnąć więc efekt masowości bez totalności i efekt powszechności bez całościowości?
Kluczem do tego jest wielka, zasięgowa grupa odbiorców, która zapewnia obniżoną barierę wejścia. To znaczy: prezentujemy produkt, który jest znany i kojarzony dobrze w ramach tej grupy. Twoja 85-letnia babcia z pewnością nie wyjdzie z mieszkania, poszukując Pokemona na patio. Zobaczysz za to z łatwością kilkunastoletnich fanów gier z pobliskiego osiedla przeczesujących Twoja ulicę w poszukiwaniu zielonego lub różowego potwora. To dwie, impregnowane na siebie grupy i wiesz najlepiej, do której należało kierować komunikację, o której mówimy.
Drugim czynnikiem sukcesu była akcja obliczona na „klęskę urodzaju”. Nowa gra została udostępniona do pobrania za darmo na największe systemy komunikacyjne iOS i Androida. Z tego powodu kilkanaście godzin po inauguracji gry, serwery odmówiły możliwości ściągania plików, a przeciążone sieci operatorów nie nadążały z transmisją danych rozgrywek na smartphonach graczy. Wszystko to spowodowało lawinową ilość zapytań wpisywanych w Google, pozycjonowanie Pokemonów wystrzeliło w górę, a zainteresowanie wirtualną rzeczywistością gry okazało się na tyle duże, że zaczęto mówić o „Pokemonowym szaleństwie”.
Do tego dołączyły flash moby. Inspirowane sytuacje, w których użytkownicy gry poszukiwali w wielkich masach wybranych bohaterów Swojej Gry. Jak to działa (i jakie efekty tworzy potęga tłumu który marketingowo kontrolujesz!) zobaczycie na poniższym filmie. Nowy Jork, piątek 15 lipca, wieczorem, Central Park. Fale ludzkie przeszukują park w poszukiwaniu Vaporeona. Jeśli nie czytaliście klasycznej monografii Le Bona „Psychologia tłumu”, zapraszam i do lektury, i do obejrzenia poniższego filmu na Youtubie. Zwróćcie uwagę na liczbę pobrań. To miało miejsce 15 lipca 2016 r.
...w tej sytuacji doszedł do głosu kluczowy czynnik sukcesu w marketingu zintegrowanym. Potężna machina e-PR-owa i PR-owa, tworząca strategiczny dla produktu moment w mediach elektronicznych i mediach tradycyjnych. Działanie to polega na zjawisku „kuli śnieżnej”. Kulę śnieżną nowoczesnego PR-u najbardziej efektywnie „toczy się” mixem działań mediów społecznościowych i elektronicznych/tradycyjnych. Czy wiecie, że w Polsce liczba publikacji o Pokemon Go przekroczyła ilość publikacji o czerwcowym szczycie NATO w Warszawie? Ogólny ekwiwalent reklamowy i zysk promocyjny dla Nintendo przekroczył na całym świecie kilkadziesiąt milionów dolarów...
Kiedy kolejnym razem zobaczycie ludzi przebranych za Zombie, Gigantów, kilkudziesięciu druidów palących dziwne światła lub Ubranych na Niebiesko i jednocześnie poruszających się na Szczudłach, nie ulegnijcie iluzji spieszonej wyobraźni. Weźcie chłodny oddech i zastanówcie się, widzem i częścią jakiego marketingowego scenariusza właśnie staliście się.